Wszystko dla lepszej sieci...

Mój dzień nie mógł być bardziej stresujący. Jakoś udało mi się pokonać korki i dotrzeć do biura tuż przed tym, zanim mój szef mógł mnie zapytać o projekty, o których rozmawialiśmy wczoraj do 20:00 w sali konferencyjnej przez Skype z naszym oddziałem w Londynie. Kiedy się uspokajałem, moja szefowa rozmawiająca z kimś przez słuchawki przeszła obok mojego biurka i rzucił mi spojrzenie mówiące “Przyjdź do mojego biura z projektami TERAZ”. Podświadomie porzuciłem moje duże, bezcukrowe, waniliowe latte z mlekiem sojowym, rozpakowałem laptopa i ruszyłem do jej gabinetu. Podczas gdy starała się, aby druga strona zrozumiała przez telefon, że posiadane billboardu 6 x 6 metrów z krową mówiącą “pora na FIIIIIIIIIIIIIIIIIILM” wcale nie brzmi świetnie, pociągnąłem krzesło przy okrągłym stole i podłączyłem mój laptop do telewizora na ścianie. Ostatnio zdałem sobie sprawę, że łączność z Internetem w biurze znacznie się poprawiła.

Nasze biuro mierzy około 370 m kw. z 40 pracownikami na pokładzie i przez jakiś czas nie mieliśmy żadnych problemów z łącznością Wi-Fi, mimo że moje biurko i pokój szefowej leżą daleko od siebie (Bóg wie gdzie router Wi-Fi jest umieszczony). “Gdzie jesteśmy z projektami?” - zapytała. Przestraszyłem się i spojrzałem na moje prawe ramię, stwierdzając, że nie stoi za mną, ale przyciągnęła krzesło po mojej lewej. Wyświetliłem projekty na telewizorze za pośrednictwem mojego laptopa, a moja szefowa weszła w tryb ostrożnego wybierania, jak sommelier wybiera swoje wino. Moim największym zadaniem jako asystenta jest przewidzieć, które projekt sfinalizuje i których nigdy nie będzie chciała widzieć więcej na oczy. Minęły 2 lata i wciąż próbuję ją rozgryźć. Czasami jest jak profesjonalny surfer na plaży w Puerto Rico, a czasami jak japońska businesswoman jedząca sushi w elitarnej restauracji. Po sfinalizowaniu projektów poprosiła mnie o umówienie się na rozmowę na Skypie z londyńskim oddziałem. Gdy opuszczałem jej biuro, myślałem tylko o tym połączeniu. Wczoraj mieliśmy szczęście, była godzina 20 i dosłownie nikogo nie było w biurze, a tym samym żadnych innych urządzeń podłączonych do Internetu, więc prowadziliśmy rozmowę bez żadnych opóźnień. Aby przeanalizować sytuację, udałem się na spacer po biurze, żeby zobaczyć, ile urządzeń mogło być podłączonych do Wi-Fi.

Na moje nieszczęście było ich sporo. Tuż obok gabinetu mojej szefowej znajduje się pełna sala konferencyjna pełna ludzi omawiających cykl życia produktu. Liczyłem w głowie, że liczba osób w tym pomieszczeniu jest równa laptopowi podłączonemu do Wi-Fi. Nie mówiąc już o telefonach. Gdy poruszałem się nieco dalej, spostrzegłem więcej ludzi z laptopami. W kolejnej sali konferencyjnej pracowało 9 osób nad aplikacją pozwalającą kategoryzować gatunki reklam. Idąc dalej, wszedłem do działu IT, w którym pracuje jeden z moich bliskich przyjaciół. Ma jedno z najlepszych miejsc w biurze. Wszystko jest blisko jej biurka - kafeteria, największy pokój konferencyjny i niesamowity widok z bardzo dużego okna. Jedną z głównych atrakcji jest drzewko bonsai na stole obok biurka, które towarzyszy estetycznej dekoracji w kształcie białego sześcianu. Idąc dalej, przechodziłem obok kabiny partnera, który ma swoje imię na ścianie. Nagle otrzymałem wiadomość na WhatsAppie, że zespół z Londynu jest gotowy do połączenia konferencyjnego.

Zakończyłem moją trasę i skręciłem w stronę pokoju, w którym mieliśmy przeprowadzić rozmowę. Gdy łączyłem się na Skypie, modliłem się mocno, aby liczba osób podłączonych do internetu nie miała wpływu na nasze spotkanie online. Poza tym nie chciałem, aby nastrój mojej szefowej zepsuł się jeszcze bardziej, niż wcześniej został zepsuty przez telefon. Ku mojemu zaskoczeniu, połączenie konferencyjne było gładkie jak masło. Ucieszyłem się bardzo. Później około 16 dołączyłem do mojej przyjaciółki z działu IT na kawę w kafeterii.

Myślimy z uśmiechem o czasie spędzonym na piciu naszej ulubionej kawy, ponieważ wtedy dochodzi do ciekawych rozmów. Dzieli się ze mną interesującymi rzeczami, które napotykają ją w ciągu dnia i ja także lubię się dzielić z nią moimi historiami. Dziś powiedziałem jej, jak wdzięczny jestem, że konferencja z londyńskim oddziałem poszła tak dobrze. Powiedziała mi, że to wszystko dzięki nowym routerom Wi-Fi. 

- Jakie routery Wi-Fi? - zapytałem. 
- Są to te białe, w kształcie sześcianu, jeden jest obok mnie. - odpowiedziała. Natychmiast zadałem jej następne pytanie.
- Czym różnią się od innych routerów Wi-Fi?
- Są to routery mesh Wi-Fi Nova, które obejmują duży obszar i mogą jednocześnie obsługiwać maksymalną liczbę urządzeń bez wpływu na siłę sygnału Wi-Fi. - odparła.
- Więc powodem fantastycznego połączenia konferencyjnego nie były moje obfite modlitwy, a nowe routery Wi-Fi? Jesteś tego pewna? - Zapytałem ją powątpiewająco.
- Ponieważ byłam odpowiedzialna za konfigurację nowego systemu Wi-Fi, upewniłam się, że oferuję naszej firmie najlepsze, dostępne rozwiązanie. No wiesz, zwykłe logowanie przez Google i przeglądanie filmów na YouTube oraz czytanie recenzji klientów na stronie e-commerce. Wszystko to przekonało mnie, dlaczego te kostki są najlepszym rozwiązaniem Wi-Fi. I wiesz co? Nowość Tendy pasuje do stylu mojego biurka, więc to była wygrana zarówno pod względem technicznym, jak i estetycznym. - odpowiedziała z uśmiechem.
- A co jeśli puścisz wideo 4K online, podczas gdy wszyscy nadal będą coś robić w internecie? - Spytałem z zaciekawieniem.
- Routery mają przepustowość 200 Mb/s i nawet jeśli odtwarzasz wideo 4K w sieci, nie wpłynie to na siłę Twojego internetu. - odpowiedziała.

Cóż, dziś dowiedziałem się czegoś nowego i interesującego, w końcu wszystko to dla lepszej sieci.